Bartek Jędrzejak
Dziennikarz, prezenter pogody TVN, Dzień dobry TVN, autor książki „Męska sprawa”
Bartku, jesteś najbardziej uśmiechniętym prezenterem pogody wśród polskich dziennikarzy. Pozytywną energię czerpiesz ze swoich wielu niekończących się podróży?
Bardzo lubię podróżować i śmiało mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem. Robię to, co lubię, czyli bardzo dużo zawodowo podróżuję i jeszcze dostaję za to pieniądze (śmiech). Jednak pogodowe podróże z Dzień dobry TVN to przyjemność i obowiązek. Podróże prywatne to już tylko przyjemność. Dalekie za ocean, bliskie europejskie i te prywatne po Polsce dają mi dużo dobrej, pozytywnej energii, pozwalają oderwać się od otaczającej rzeczywistości, zapomnieć o obowiązkach i spędzać czas z kim i jak chcę. Mam swoją zasadę, że dwa razy w roku wyjeżdżam w dalsze podróże. Staram się też raz na dwa miesiące spędzić gdzieś weekend. Bliska Europa to 2-3 godziny lotu albo po prostu weekend w kraju. Często właśnie podczas wyjazdów pogodowych znajduję magiczne, ciekawe, tajemnicze miejsca, w które potem ruszam prywatnie. Takie planowanie wyjazdów, nawet tych krótkich, daje mi możliwość odliczania. Jeszcze tyle i tyle do weekendu w Pradze, Budapeszcie, Londynie, Paryżu, Sztokholmie! A takie odliczanie i zbliżanie się do celu daje mi poczucie, że jeszcze tylko trochę, tak niewiele, a to z kolei przekłada się na dobrą energię. Pogoda i program poranny – to musi być dobra energia!
Codziennie pokonujesz setki, tysiące kilometrów, aby podzielić się z Widzami swoimi najciekawszymi spostrzeżeniami dotyczącymi otaczającego świata. Czy dobra pogoda determinuje udany urlop? Jaka jest Twoja recepta na pomyślnie spędzony weekend?
Uważam, że nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani ludzie albo pustka w głowie czy totalny brak pomysłów. Przede wszystkim planowanie! Musimy wiedzieć gdzie jedziemy i co chcemy robić. Zwiedzać? Wypoczywać? Oddać się sportowym przyjemnościom? Ja zawsze ruszam z jakimś, choćby podstawowym planem. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa. W razie potrzeby oczywiście dostosowuję go do warunków na miejscu, potrzeb i moich chęci. Bo musi się chcieć – tylko wtedy sprawia to przyjemność. Nawet kiedy pogoda zawodzi, jestem przygotowany. Wylatuję z bardzo ciężką walizką, często na granicy wagi, a wracam z lżejszą. Dlaczego? Książki, zaległe gazety, pozaznaczane artykuły. Właśnie w weekend mogę nadrobić takie zaległości. Od lat zimą wyruszam z przyjaciółmi na narty do Włoch, Austrii czy Francji. Każdego roku w inne miejsce. Oni już wiedzą, że Bartek na nartach to ja jednego dnia na stoku, a drugiego na spacerze, z książką, gazetą, zaległym filmem.
Jako „Pogodowy Specjalista” na pewno masz sprawdzone life hacki na każdą pogodę. W jaki sposób rozsądnie spakować się na krótki wyjazd?
Dobrze trafiliście, bo w tej dziedzinie jestem specjalistą! W moim domu. Dokładnie w pokoju gościnnym cały czas stoi walizka gotowa do podróży. W tych służbowych i bliskich towarzyszy mi tradycyjna kabinówka. W tych dalszych, w zależności od wymogów linii lotniczych, duże walizki podróżne. Najważniejsze, żeby nie przepakować bagażu. Zabrać tylko to, co jest potrzebne. Może zamiast hotelu zamieszkaj w apartamencie z pralką? Nie „zagracaj” walizki, bo można coś wyprać i nie koniecznie zabierać tyle par spodni, ile dni urlopowych. A może w hotelu lub obok jest pralnia? Weź tyle, żeby nie dźwigać. Coś na upał, na chłodniejszy wieczór, coś do spania. Mi wystarcza jedna para butów i klapki. Na krótki wyjazd, nie służbowy, to już jest po kokardkę. Poza tym staraj się zostawić trochę miejsca w walizce. Lekki luz, żeby ewentualnie zmieściły się rzeczy, które będą z nami wracały. Choćby pamiątki czy drobne zakupy. Wyjeżdżając, spakuj walizkę tak, żeby czuć się bezpiecznie i komfortowo. Na krótkie wyjazdy idealna dla mnie jest kabinówka twarda. Wszędzie się mieści, na pokład, do luku bagażowego, na półki w pociągu czy autobusie. Twarda obudowa chroni to, co w środku.
Większość osób planujących urlop szuka jak najbardziej korzystnych finansowo rozwiązań. Jaka według Ciebie jest najlepsza strategia na oszczędny wyjazd?
Mam swoje przyzwyczajenia. Nie chcę być na urlopie do czegoś zmuszany, dlatego nie lubię spać w hotelach. Śniadanie, obiad, kolacja na konkretną godzinę, tłumy… Zazwyczaj z rodziną wynajmujemy apartamenty. Po prostu mieszkania. Wielkość w zależności od liczby osób. To daje ogromną swobodę – jemy kiedy i co chcemy, bo sami gotujemy. Wieczorem kolacja, najlepiej w tradycyjnej knajpce lub restauracji. A rano na pobliski targ lub do sklepu. Zakupy, czyli lokalne owoce, warzywa, wędliny, pieczywo. Smakowanie świata to też wakacje. Samodzielne zakupy pozwalają kontrolować wakacyjne wydatki. Apartament też często, jeśli podzieli się na osoby, jest tańszy niż pokój w hotelu. Mam zasadę, że urlopowe dni dzielę przez gotówkę w portfelu. Wtedy wiem ile danego dnia mogę wydać, żeby nie przedobrzyć i staram się tego trzymać. Kiedy jednego dnia upał i przychodzi ochota tylko na owoce, wodę czy coś lekkiego, drugiego dnia można puścić oszczędności na zakupach lub w dobrej restauracji.
Oprócz tego, że jesteś prezenterem pogody, dziennikarzem oraz wykładowcą, od niedawna prowadzisz bloga, a ostatnio w księgarniach ukazała się Twoja pierwsza książka pt.: „Męska sprawa”. Każda z tych ról jest jednocześnie Twoim hobby? Znajdujesz czas na realizowanie dodatkowych pasji?
Jestem bardzo ciekawy świata i ludzi. I tak mam od najmłodszych lat. Robię to, co lubię, co sprawia mi przyjemność, co mnie rozwija, buduje poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa zawodowego. O bloga poprosili mnie widzowie: ”Panie Bartku! Gdzie na wakacje, na rower, z dziewczyną na oświadczyny, z dziećmi? Gdzie czysto, cicho i spokojnie?”. I tu pojawił się pomysł, żeby o tym pisać. Książka? Dlaczego nie? „Męska sprawa” to lektura dla gentelmenów, dla brodaczy. Mam brodę. Jestem gentelmanem, więc pasuję idealnie. Podróże, książki, kino, teatr, rodzina, przyjaciele, ciekawi ludzie wokół – idealnie. Tak jak lubię. Pogoda w Dzień dobry TVN to taka mała sztuka, szczególnie kiedy jest ze mną na scenie duet Wellman&Prokop. Czasami ich zapowiedzi pogody zwalają mnie z nóg, ale tylko na sekundę. W odpowiedziach, żartach, ripostach, tym, co we trójkę tak lubimy i co nas nakręca, często wykorzystuję właśnie to, co daje świat – co mnie otacza, co wiem i co zyskuję podczas podróży.