Ewa Wachowicz
Pani rodzinne strony to Małopolska. Jakie regionalne specjały pamięta Pani z dzieciństwa?
Małopolska to przede wszystkim królestwo nabiału i artykułów mlecznych, a moje smaki dzieciństwa to sery. Uwielbiam bryndzę, do której miłością udało mi się zarazić także moją córkę Olę. Drugim regionalnym serem, z którym kojarzy mi się dzieciństwo jest oscypek. Moje rodzinne strony do dziś charakteryzują się małymi, rodzinnymi gospodarstwami, w których krowy pasą się na przydomowych łąkach. Zapewniam, że nasze produkty mleczne – a zwłaszcza w maju, gdy krowy kosztują pierwszej w roku zielonej trawy – są wyjątkowe. Wszystkim turystom odwiedzającym Małopolskę polecam więc wszelkie artykuły mleczne. Oprócz wspomnianych wcześniej, warty wyróżnienia jest również twaróg biały.
Małopolska, a szczególnie okolice Krynicy-Zdrój, to również region słynący ze znakomitych rydzów.
Jaki inny region naszego kraju uważa Pani za wyjątkowo smaczny?
Wyróżniłabym Suwalszczyznę i trzy absolutnie wyjątkowe smakołyki tamtych ziem: babkę ziemniaczaną, kindziuk oraz sękacz. Suwalszczyzna to region, w którym krzyżują się wielonarodowe tradycje kulinarne, gdzie kuchnia jest miksem tradycji polskich, litewskich, rosyjskich i tatarskich. Mieszanie się kultur znakomicie doprawia lokalną kuchnię, co sprawia, że jest ona w skali Polski wyjątkowa.
Naszym czołowym żywnościowym produktem eksportowym są owoce. Czy nasze sady i ogrody mogą faktycznie podbić świat?
Absolutnie tak! Jestem miłośniczką podróży, wiele jeżdżę po świecie i z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że nigdzie nie trafiłam na tak pyszne jabłka jak polskie. Nasze, nie dość, że świetnie wyglądają to i znakomicie smakują. Ponadto nigdzie nie ma takiej różnorodności tych owoców jak u nas. Poszczególne gatunki polskich jabłek wyróżniają się smakiem, kolorem, twardością, soczystością czy mięsistością. Oprócz jabłek możemy pochwalić się również znakomitymi śliwkami, malinami czy truskawkami.
To, że są to produkty sezonowe nie jest barierą ograniczającą ich popularność?
Jestem wielką zwolenniczką wekowania owoców. Sama co roku przyrządzam pyszne dżemy truskawkowe, konfitury wiśniowe czy powidła ze śliwek. Nasze owoce są wspaniałe, bo można je wykorzystać na wiele sposobów – choćby na ciasta, dżemy czy soki. Mrożonych malin można użyć na mus do wytrawnych mięs albo jako słodką polewę do sernika. Jeżeli przetwory są poprawnie przygotowane to owoce nie tracą wyjątkowego smaku przez cały rok.
Jaki produkt będzie Pani zdaniem królował na polskich stołach w tym roku?
Cały czas można zauważyć trend powrotu do staropolskich tradycji, więc stawiam, że ten rok będzie rokiem ziemniaka. Była już moda na buraki, pasternak czy pietruszkę, teraz przyszła pora właśnie na ziemniaka. I podobnie jak z jabłkiem, uważam, że tak smacznego ziemniaka może nam zazdrościć cały świat.
A skoro ziemniak, to najlepszym daniem z niego będzie…?
Oczywiście wspomniana babka ziemniaczana. Pochodzi spoza mojego regionu, ale też potrafię ją upiec. To niezwykle smaczne i praktyczne danie. Można ją jeść na ciepło na obiad, rano można ją pokroić w plasterki i dać dzieciom do szkoły, a i odgrzana po pracy smakuje znakomicie.
Którym daniem możemy podbić podniebienia zagranicznych turystów?
Stawiam na twarożek z rzodkiewką lub ze szczypiorkiem. Chciałabym, abyśmy rozpropagowali twarożek, jako typowe polskie śniadanie. Skoro Francuzi mają swój croissant z dżemem, a Brytyjczycy fasolkę, to my powinniśmy mieć polskie śniadanie, czyli twarożek. Jego konsystencja, smak i granulat są absolutnie wyjątkowe.