Kamil Stoch
Polski skoczek narciarski, reprezentant Polski
Panie Kamilu, ten rok jest dosyć specyficzny. Jak zapatruje się Pan wiec na kolejny sezon Pucharu Świata? Czy czekają nas, kibiców, jak i Was, zawodników jakieś zmiany w formule startów?
Ten rok istotnie jest specyficzny, ciągle zmieniająca się sytuacja i wiele niewiadomych. Jedyne na co mam wpływ to tylko na to co sam mogę zrobić, dlatego staram się odnaleźć w tym wszystkim i normalnie przygotować do nadchodzącego sezonu. Zapewne największą zmianą, która nas czeka to brak kibiców na trybunach. Doświadczyłem już tego na koniec minionego sezonu i szczerze powiem, że zawody bez kibiców nie mają w ogóle atmosfery. Jednakże sytuacja jest wyjątkowa i mam tylko nadzieję, że zawody w ogóle się odbędą i będziemy mieć szansę rywalizacji.
Bycie skoczkiem narciarskim to praca nad formą fizyczną i przestrzeganie diety. Jak Pan nad tym pracuje? Czy podczas zbliżających się świąt planuje Pan od niej pewne odstępstwa, a może jednak z uwagi na to, że jest to środek sezonu musi się Pan ograniczać?
Każda dyscyplina sportu wymaga pewnych wyrzeczeń i ogromu pracy. Rzeczywiście skoczek narciarski nie może sobie pozwolić na wszystkie kulinarne dobroci, ale też nie można powiedzieć, że jesteśmy ascetami. Każdy z nas ma wiedzę lub dostęp do wiedzy odnośnie żywienia i może według własnych potrzeb, nawyków oraz smaku dobrać dietę pod siebie. Ja nie lubię tłustych potraw, więc mam nieco ułatwione zadanie utrzymania odpowiedniej masy ciała, ale oczywiście muszę się pilnować z innymi rzeczami, jak choćby słodycze.
Sezon jest długi, wiele startów przed Panem. Pojawiają się pewnie te lepsze i gorsze momenty, a koncentracja jest niezmiennie bardzo potrzebnym elementem. Jak sobie Pan radzi z presją?
Uważam, że najlepszą pomocą jest doświadczenie, które zebrałem przez lata startów w zawodach. Wiele prób i błędów, porażek i sukcesów nauczyło mnie jak radzić sobie w trudnych chwilach. Zdarzają się oczywiście momenty, które mnie zaskakują i w których nie do końca sobie radzę. To jest normalne. W końcu jestem tylko człowiekiem i też mam prawo do błędów. Warto o tym pamiętać.
Skoki narciarskie to nie tylko Pana pasja, ale również praca. Jakie inne sporty lubi Pan uprawiać jak już znajdzie na to wolną chwilę?
Dopóki jestem aktywnym skoczkiem narciarskim nie mam czasu na uprawianie innych dyscyplin sportu. Mój trening trwa cały rok. Przygotowania do kolejnego sezonu zaczynam trzy dni po ostatnich zimowych zawodach. Jednakże, jeśli miałbym czas i możliwość to chętnie pojeździłbym rekreacyjnie na nartach, bo ostatnio miało to miejsce 3 lata temu.
Skoki narciarskie to sport dosyć indywidualny, finalnie to zawodnicy są odpowiedzialni za swoje skoki. Ale na ostateczny sukces pracuje wiele osób. Jaki wpływ na Pańską formę ma Pana zespół?
Bez zespołu nie byłbym w stanie osiągnąć tylu sukcesów, tego jestem pewien. Samemu trudno jest osiągnąć sukces w sporcie. Odpowiedni zespół i panująca w nim dobra atmosfera, sprzyja dążeniu do realizacji celów. W chwili obecnej mamy wspaniały sztab szkoleniowy. Jestem bardzo wdzięczny każdemu z jego członków za ogrom pracy jaki wkłada, abyśmy my jako zawodnicy mieli najlepsze warunki do rozwoju i osiągania sukcesów.
Gdzie Pan widzi się w przyszłości, już po zakończeniu kariery? Dalej przy skokach jako np. trener, a może będzie chciał Pan iść tropem Adama Małysza i się „przebranżowić”?
Po zakończeniu kariery zawodnika chciałbym raczej pozostać przy skokach. Poczyniłem już ku temu nawet pewne kroki zakładając kilka lat temu wspólnie z moją małżonką Ewą klub sportowy Eve-nement Zakopane, zrzeszający młodych adeptów skoków narciarskich. W przyszłości chciałbym poświęcić się temu projektowi i służyć swoją wiedzą i doświadczeniem dzieciom, które chcą zostać skoczkami lub skoczkiniami narciarskimi.
Czego więc Panu możemy życzyć przed nadchodzących sezonem? Dobrej i stabilnej formy, końcowego miejsca na podium, a może „połamania nart”?
Poproszę o życzenie zdrowia i szczęścia, bo akurat w skokach szczęście bardzo się przydaje.